Dziś ostatni dzień pracowałem w biurze na Partyzantów. Nie chce mi się tam już siedzieć. Nie mogę się tam skupić, to miejsce mnie dołuje i rozprasza. A biorąc pod uwagę, że jako grafik potrzebuję natchnienia twórczego to zamykam biuro i zmieniam otoczenie pracy na bardziej inspirujące. Na takie które nie będzie mnie rozpraszało, ale motywowało do pracy. Na początku było mi trochę przykro, bo wiązałem wiele planów i nadziei z otwarciem biura. Myślałem, że zatrudnię ludzi i rozkręci się dużą firmę projektującą strony internetowe. Ale teraz po wielu przemyśleniach postrzegam to jako kolejny etap swojej kariery. Następny poziom w którym bogatszy o nowe doświadczenia będę wiedział jak podejmować takie decyzje w przyszłości. A tak na serio to znacie kogoś, kogokolwiek kto powiedział wam, iż żałuje, że za mało czasu w swoim życiu spędził w biurze? Bo ja nie! Zawód w którym wykonuje się projektowanie stron internetowych wiąże się z tym, że można go wykonywać wszędzie gdzie jest dostęp do internetu, zasięg telefonu i elektryczność. W górach, lub nad morzem, w zaciszu domowym, lub kawiarni. Projektować mogę wszędzie. A z doświadczenia wiem już, że najmniej inspirującym do tego miejscem jest biuro.
Klienci tak naprawdę cieszą się z tego że zamknąłem biuro. Dlaczego? Przede wszystkim już teraz korzystają z obniżonych cen w których uwzględniłem to że odejdą mi duże koszty związane z utrzymaniem biura. Będę bardziej elastyczny dla każdego klienta, a mając więcej czasu na rozwój z pewnością jakość usług pójdzie w najbliższym czasie w górę. Choć i tak jest już na krajowym poziomie z tego co pokazuje Google :) Także na tej decyzji zyskam i ja i klienci. Straci tylko niestety właściciel lokalu, któremu nie będę już płacił półtora tysiąca co miesiąc za wynajem biura. No a tak na marginesie to czekam na śnieg do freeridowych zjazdów po górach :)
PS: fotografie wykonał Radosław Wroński