Po tym z jaką niecierpliwością czekałem na zimę nie sądziłem, że to powiem, ale nie mogę się już doczekać wiosny. Trochę dały mi w kość już te mrozy i intensywny sport w temperaturach często poniżej minus dziesięciu stopni Celcjusza. Obóz w Białce Tatrzańskiej i wielokrotne wyprawy na góry w centralnej Polsce sprawiły, że trochę odechciało mi się jazdy po sztucznych stokach, gdzie pełno ludzi, a śnieg zbity jak lód. Jedyne na co mam jeszcze ochotę to na freeride. Oooo TAK :) to mi się nigdy nie znudzi. Wyprawy w górskie tereny, szusowanie po świeżutkim śniegu po między sosenkami i przeskakiwanie na snowboardzie przez strumyki to jest to co można robić bez końca.
Arek zapraszał mnie na letni obóz nad morzem, żeby pośmigać na windsurfingu po falach Bałtyku, no ale chyba się już kasowo nie wyrobię. Dopiero co zakończyłem dość kosztowny sezon snowboardowy w którym musiałem kupić swój pierwszy cały sprzęt snowboardowy i akcesoria, a że zawsze lubię inwestować w porządne rzeczy to się wykosztowałem. Sam obóz kosztował stosunkowo mało, no ale jeszcze czeka mnie remont w domu, duża akcja promocyjna firmy w lato, a w przyszłym roku chcę kupić wreszcie swoje pierwsze auto, KIA Sportage także chyba obóz windsurfingowy poczeka do przyszłego roku. Szczerze mówiąc planuję na początku przyszłego roku kolejny wypad na snowboard tym razem w Alpy, gdzie podobno stoki są o niebo lepsze od Polskich. Do tego na rozgrzewkę chcę strzelić sobie jakiś freeridzik z Kasprowego także włącznie z Alpami będą to dla mnie dwa priorytetowe cele na przyszły sezon. I choć windsurfing jest na pewno fajnym i ekscytującym sportem, w którym mógłbym nie tylko się wyszaleć, ale także popatrzyć dumnie jak tłumy podziwiają moją piękną sylwetkę he he to muszę odłożyć to na przyszły rok. Jeszcze dziś pisała do mnie jakaś osoba o zdobycie Mont Blanc w lato. O co to to nie, nie w to lato. Choć Mont Blanc zdobędę na pewno to chciałbym zdobyć ten szczyt z kimś naprawdę wyjątkowym, kimś kogo obecnie szukam…