Podczas ostatniej wizyty w Bukareszcie popełniłem parę fotek. Kilka surówek reanimowałem nawet sukcesywnie. Brak szerokiego kąta zaczyna coraz bardziej doskwierać, jednak wkrótce się to zmieni… ;)
A teraz z innej beczki. Właśnie wróciłem z targów AGROmashEXPO w Budapeszcie, gdzie prezentowaliśmy produkty firmy w której pracowałem. Lubię się uczyć nowych rzeczy, o ile wiem że będą użyteczne. Co prawda miałem już okazję prowadzić wiele rozmów B2B, kiedy jeszcze projektowałem strony internetowe, ale nigdy nie sądziłem, że ta praca może być interesująca. Wszak jest to rzecz która niezbyt interesuje większość społeczeństwa, a jednak kiedy trzeba napisać ciekawy i wciągający opis betoniarki to nagle się okazuje że staje się przed sporym wyzwaniem. Szybko się o tym przekonałem gdy dostałem tego typu zadanie. Porównaj sobie obydwa opisy:
Stary: https://web.archive.org/web/20180626231918/http://www.agro-wikt.com.pl:80/betoniarki,bwa110-230v
Nowy (mojego autorstwa): https://www.agro-wikt.com.pl/betoniarki/betoniarka-wolnospadowa-bwa-110-230v/
I jak? Jest różnica? Wdaje mi się, że osiągnąłem duży postęp. W końcu copywriting to jedna z moich ulubionych dziedzin, tak więc kiedy przychodzi do opisania betoniarki daje mi olbrzymią satysfakcje, że mogę się wykazać. I tak z tekstu nudnego zrobiłem wciągający. Patrząc z tej perspektywy umiejętność chwytania za serce słowem pisanym również jest rodzajem sztuki. Tak jak wspomniałem, dopiero wróciłem z Budapesztu, gdzie miałem okazję zgłębiać język węgierski. Ha! Myślisz że to łatwe? Obejrzyj poniży filmik i spróbuj zrozumieć choć jedno słowo:
Tak, węgierski to chyba jeden z najtrudniejszych języków na świecie, bo o ile między angielskim i rosyjskim, czy czeskim występują słowa brzmiące podobnie, lub nawet takie same to w węgierskim wszystko jest taaaakie takie dziwne. No ale do rzeczy, bo znów odbiegłem od tematu. Na targach AGROmashEXPO w Budapeszcie nie brakowało mi ładnych węgierek, co zauważysz również w fotoreportażu poniżej. Satysfakcjonujące była dla mnie sama rola w ramach której tłumaczyłem na żywo rozmowy między polskim, a angielskim. Okazuje się, że codzienne używanie angielskiego w życiu przynosi dobry rezultat. Węgry same w sobie są ładne, dość podobne do Polski, może dlatego czułem się jak w domu? Poniżej parę fotek:
Następny artykuł na blogu który opublikuję będzie w górskim klimacie – a jak, musi być odrobinę sportowo przy okazji. Choć latem w wakacje prawdopodobnie znów wybiorę się na morze do Dziwnówka. Znajomy z AR-Sport ma tam nowe domki letniskowe „Przystań Dziwnówek” w których chciałbym mieć okazję odpoczywać i kto wie. Może nawet spróbować swoich sił w windsurfingu, albo kitesurfingu?